wtorek, 21 maja 2013

Od Safury i Vajpera

Idę lasem nagle wpadłam w dziurę siedzę tam tak od godziny.Nagle idzie jakiś wilki .
-Ej ej proszę pomocy,Krzyczałam jak najgłośniej mogłam .
Ale wilk nic nie zrobił i nie pomógł mi
Zmieniłam się w anioła ale nie miałam skrzydeł jako demon też,to było okropne.
Krzyczałam pomocy pomocy,ale na marne, nareszcie przyszedł Vajper pomógł mi i zaniósł do swojej watahy .
Nikogo tam nie znałam, wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli, złapali mnie i zanieśli do samca Alfa i samicy , bałam się nie widziałam o co chodzi im co ja narobiłam.
-Dołącz do naszej watahy , powiedział samiec Alfa
-Nie mogę ja już jestem w watasze powiedziałam ze strachem.
-Ale damy ci lepsze warunki powiedzieli
-Nie mogę naprawdę powiedziałam trzęsąc się za strachu.
Uciekłam ze strachu, a oni mnie gonili dobiegłam do lasu tajemnic i zmieniłam się w demona i poszłam tam do jelenia, zgubili mnie .
Wyszłam z lasu i byłam normalna , widzę Vajpera i idziemy razem na spacer
-Ej a czy oni nas nie widzą , zapytałam z obawą.Nie odpowiedział
Znaleźli nas uciekłam z nim do watahy
-Hej Forest Vajper może dołączyć do watahy , zapytałam
-Tak pewnie odpowiedziała mi .

poniedziałek, 20 maja 2013

Opowiadania

Nikt nie pisze opowiadań!!!
Umowa była taka,że piszemy opowiadania co najmniej jedna na 2tyg. na majówkę odwołałam ten obowiązek,ale majówka minęła.
Proszę o pisanie opowiadań (przepraszam,jeśli zbyt ostro) Pozdrawiam

piątek, 17 maja 2013

CD historii Forest

Następnego dnia czułam się znacznie lepiej. Na stoliku obok stało już gorące jedzenie,które zaraz zjadłam. Już chciałam wstać,by rozprostować nogi i zobaczyć,czy mogę biegać,gdy przede mną pojawiła się Shely.
-Czy nie wyraziłam się jasno mówiąc o tym,że ma cię tu nie być?-Powiedziała trochę już wkurzona.
-A ja nie wyraziłam się jasno mówiąc,że jestem chora i nie mogę wrócić do swoich?
-Będę dzisiaj miła i dam ci jeszcze 10 minut,na opuszczenie tego miejsca.
-A ja ci dam 10 minut,na odczepienie się ode mnie.
-Dobra. Przegięłaś.-po tych słowach rzuciła się na mnie z pazurami. Zaczęłam się bronić,ale nagle coś strzyknęło mi w przedniej łapie i poczułam straszny ból. Shely złamała mi łapę. Jak? Jak taki kot może złamać łapę wilkowi? Pisnęłam z bólu.
-Co się tu dzieje?-Powiedział facet.-Co się tu stało?-Shely udawała,że jest strasznie okaleczona i ma połamane parę kości. Wyglądało to tak,jakbym to ja ją zaatakowała.
-Ty! Myślałem,że mogę ci zaufać!!!-Krzyknął na mnie.
-A-ale ja nic nie zrobiłam. To ona mnie zaatakowała-Powiedziałam,ale on i tak pewnie tego nie rozumiał.
-Wynocha stąd!-Zaczęłam kuśtykać do drzwi,a kot zaczął się śmiać,po czym pobiegł sobie do kuchni. Widać zapomniał o udawaniu,a pan to zauważył i wściekł się na kota,za udawanie. Zamknął perzede mną drzwi.
-Możesz zostać. Zaczekaj. Zajmę się tym kotem.-Poszedł za Shely,a gdy zniknął mi z oczu słyszałam syk kota i odgłosy wyrzucania go za drzwi.
-Przepraszam. Ten chytry kot nie lubi gości. Wyzdrowiejesz tu,a potem...rób co chcesz.
W ciągu miesiąca wróciłam do formy. Byłam szczęśliwa,że mogę wrócić do watahy. Polubiłam co prawda dobrego człowieka i trudno mi było go opuścić bez podziękowania,ale on mnie nie rozumiał,a w lesie czeka na mnie sfora. Na pożegnanie przytuliłam go i poszłam. Nie znałam tego miejsca kompletnie. Usłyszałam jakiś krzyk. Szybko pobiegłam w miejsce,z którego dochodził głos. Na miejscu zobaczyłam wilczycę walczącą z wielkim,szarym wilkiem z żółto-czerwonymi oczami. Zaszłam go od tyłu i naskoczyłam na niego. "Kilka ugryzień w szyję i łapy i wilk ucieknie"
-Oooo więcej wilków więcej zabawy.-Zaśmiał się okrutnie. Zdziwiłam się. Zazwyczaj to działało. Zamieniłam się w demona.
-Kto się śmieje ten się śmieje ostatni.-Powiedziałam. Po tych słowach rzuciłam się na niego. On mnie odepchnął mnie i odwzajemnił ruch. Postanowiłam nie wdawać się w większe bójki i zawładnąć nad życiem tego wilka. Zamknęłam oczy,by się skupić. Niebo pociemniało. Pioruny zaczęły walić. Zrobiła się wichura. Otworzyłam czerwone oczy,a z wilka twarzy zniknął uśmieszek. Zły upadł.
-Dziękuję dziękuję dziękuję.-Skoczyła w moją stronę wilczyca.
-A-ale to nic.
-Jak to nic? To było wspaniałe. Tego wilka nie da się ot tak zabić. Tylko bogowie śmierci tak potrafią. Jesteś boginią śmierci?
- Nie. Mam taką moc.
-Za ocalenie mi życia będę ci towarzyszyć. Potrzebujesz może pomocy albo coś?
-W sumiee to zgubiłam się trochę. Ludzie mnie złapali i jakoooś tak wyszło. Szukam lasu watahy wilczych łez. Znasz może?
-Oczywiście. Prawie codziennie tam chodzę. To trochę daleko ale zaprowadzę cię tam.
-Ok będę bardzo wdzięczna. Dzięki.
-Ależ spoko. To nic w porównaniu do uratowania życia.-Uśmiechnęła się.
<Ciąg dalszy nastąpi>

Ta wilczyca:



Napastnik:

niedziela, 12 maja 2013

CD historii Forest

Wokół nas było pełno ludzi.
-Sprzedam warzywa i owoce! Zapraszam do mnie!-Słyszałam
-Potrzebujecie jaj? Zapraszam! Mam najlepsze kury pod słońcem! A może chcesz konia? Mam same championy!!!-krzyczeli niektórzy.
-C-co to za miejsce?-Spytała Shila
-To targ-odpowiedziała wilczyca obok nas. Ale nie była w klatce. Hmmm i różniła się nieco od wilka. Co to jest?
-Kim jesteś?
-Jestem Charlotte. Psem człowieka,który was złapał. Szczerze wam współczuję.
-Psem? I skoro nam współczujesz czemu nas nie uwolnisz? N-na prawdę trzymasz się z takimi potworami? Okrutniczka.
-Nie nazywaj mnie tak-warknęła-Nie mogę was stąd wydostać. Nie umiem. A oni wcale...wcale nie są potworami -spuściła głowę i trochę posmutniała.
-Tak? To czemu posmutniałaś? Łapią nas. Zabierają wolność. Zabijają. Jak to nie są potwory to co?
-J-ja...
-Zabili moją rodzinę-powiedziałam ze smutkiem przerywając jej.
-Ja wiem. A-ale nie wszyscy są źli.
-To czemu trzymasz się akurat ze złymi? I skąd wiesz...,że zabili?
-T-to ja ich,wytropiłam-wyszeptała-a to,że z nimi jestem nie zależy ode mnie.
-Możesz uciec.-powiedziała Shila.
-Zabiję Cię-wykrzyknęłam i przewróciłam klatkę na Charlotte.
-A-ale ja nie wiedziałam,że zniszczę komuś życie,poza tym pracuję tym sposobem na jedzenie. Nie mam wyboru-powiedziała z bolesnym piskiem.
-Co z tego?-Rzucałam się dalej-Z-zabiłaś ich. Nie wybaczę ci. P-przez ciebie...przez ciebie mam ranę w sercu.-przestawałam gryźć pręty klatki i psa z płaczem.-P-przez ciebie straciłam szczęście.-Usiadłam i rozpłakałam się.
-J-ja na prawdę nie wiedziałam.
-Już się lepiej nie odzywaj.
-J-ja pomogę. Wydostanę was stąd. Chociaż tyle mogę zrobić.-Zaczęła gryźć pręty.
-Przestań Charlotte-powiedział grubym głosem mężczyzna. Chwycił moją klatkę. Zaczęłam gryźć jego palce. Walnął mnie,aż zapiszczałam z bólu.
-Co on robi?
-Zostałaś sprzedana. Należysz teraz do tego faceta.-wskazała na mężczyznę stojącego przed klatką.
-Nie jestem czyjąś własnością!-krzyknęłam. Założyli mi coś dziwnego na pysk. Nie mogłam go otworzyć. Unieruchomili mnie i założyli mi na szyję obręcz z materiału. Do obręczy był przyczepiony patyk,który trzymał mężczyzna. Próbowałam się na niego rzucić,uciec,wyrwać,ale na daremno. Ciągnął mnie w głąb targu.
-Shila!-wołałam-Charlotte jeśli ona zostanie kupiona znajdę cię i zabiję. Masz ją uwolnić!-krzyknęłam.
-Uwolnię ją.-powiedziała.-Uwolnię.-Mężczyzna zaciągnął mnie na wieś. Przywiązał mi do obręczy łańcuch zamiast patyka. Tym metalowym sznurem byłam przywiązana do budy.
-Oto twój nowy dom.-powiedział.-Dziś dam ci jeść ale jutro będziesz musiała zapłacić za dzisiejszy obiad,kolację i jutrzejszy obiad,śniadanie i kolację. Tak będzie wyglądać twoje życie. Codzienna praca i zapłata za siebie.-Zaśmiał się straszliwie. Następnego dnia zbudził mnie brutalnie z samego rana. Przywiązał do jakiegoś urządzenia i kazał ciągnąć. Nie posłuchałam. Straszliwie mocno walnął mnie biczem,za mój bunt. Musiałam ciągnąć,no chyba,że lubię ból. Maszyna była strasznie ciężka. Na początku nie mogłam jej ciągnąć,więc znów oberwałam. Czułam,że na plecach mam rany. Z oczu popłynęły mi łzy "Mam nadzieję,że Shila jest już wolna". Po zakończeniu pracy dostałam jedzenie. Byłam strasznie głodna,ale może to i dobrze. Nie chcę tak żyć,więc może i lepiej,żebym umarła z głodu. Nie zjadłam więc. W nocy z całej siły gryzłam łańcuch. Kiedy dotarło do mnie,że to bez sensu,zaczęłam śpiewać pieśń z dzieciństwa. Po paru dniach nie miałam siły na nic. Nie jadłam ani nie piłam. Byłam strasznie wychudzona,a on dalej mnie bił. To był mój koniec. Cieszyłam się z tego. Już nie będę cierpieć. Upadłam. Czułam dalej ból. Cały czas bił mnie bezlitośnie. Nagle usłyszałam głos.
-Przestań! Zabijesz ją! Gdzie podziało się twoje serce?-Rzucił się na złego człowieka i powstrzymał biczowanie.
-To nie twoja sprawa! Mój wilk moja sprawa!
-Odkupię ją od ciebie.
-Ha on nie jest na sprzedaż.
-Zapłacę 3 razy tyle ile za nią zapłaciłeś.
-4 razy.
-Zgoda. Ile?
-30 tys.-skłamał.
-Wiem,że tyle nie wychodzi.
-30 tys albo nie sprzedam.
-Dobra masz-dał mu pieniądze.
-Wilk jest twój.
-Dziękuję.-Zły nie odpowiedział i sobie poszedł.
-Oh co on tobie zrobił-Kucnął przy mnie i zaczął delikatnie mnie podnosić.
-To boli.-powiedziałam,ale on słyszał tylko pisk.
-Ciii będzie dobrze. Ciii będzie dobrze.-zaczął mnie głaskać i ponowił próbę podniesienia mnie. Poszedł do niewielkiego dwu piętrowego domu. Położył mnie na mięciutkie wygodne łóżko i przemył rany. Dał mi pyszne jedzenie oraz wodę. Zjadłam z apetytem i wypiłam całą wodę.
-Musisz być bardzo głodna i wyczerpana. Tutaj odpoczniesz,aaa poteem....-urwał mu głośny huk. Ktoś walnął w drzwi.-Ugh. Shely?-podszedł do drzwi i otworzył je. Do domu wszedł dziwny kot. Był cały biały w czerwone pręgi na grzbiecie.-To jest Shely -Powiedział do mnie-a too....hmm jak by cię tu nazwać. Niech będzie Rain. Pasuje do ciebie. Poznajcie się a ja idę przygotować coś dla ciebie kotku.-Po tych słowach zniknął w korytarzu.
-Witaaaaj.-powiedziała z miałkiem. W jej głosie słyszałam szyderczość.
-Witaj. Jestem Forest. Ty masz na imię Shely na prawdę?
-Tak. Nie miałam poprzednio imienia.-powiedziała liżąc łapkę.-Słuchaj. To moje terytorium i mój pan rozumiesz? Więc zmykaj stąd jak najprędzej. Jeśli jutro zobaczę cię masz przechlapane.
-Rozumiem i nie mam zamiaru tu zostać na dłużej,ale to nie zależy ode mnie. Jestem chora i muszę wyzdrowieć. Sama chętnie wróciłabym do swoich.
-Jutro ma cię tu nie być.-Po tych słowach poszła sobie.
<Ciąg dalszy nastąpi>

Ten pies Charlotte:





Zły człowiek:







Dobry człowiek:




Ten kot:

sobota, 11 maja 2013

Od Forest

Idąc na polowanie (daleko od terenów watahy),zauważyłam straszny,lecz tajemniczy las. Miał w sobie czar. Poszłam w jego stronę. Kiedy byłam nieco głębiej lasu usłyszałam rozchodzące się echo znanej mi piosenki,ale tym razem brzmiała jeszcze tajemniczej,niż kiedy słyszałam ją dotychczas.
-Już prawie o niej zapomniałam-pomyślałam-a-ale czemu ja tu słyszę?- Zamknęłam oczy,a w głowie pokazały mi się wspomnienia. Kiedy mama do snu śpiewała mi tą piosenkę. Kiedy po śmierci bliskich,w czasie mojej podróży czasem wieczorem siadałam w lesie (jak tam się zatrzymałam) i śpiewałam tę piosenkę drzewom. "To była ich kołysanka" tak na to mówiłam. Śpiewałam ją również kiedy byłam smutna lub samotna. A rośliny w pobliżu kołysały się uspokajająco. Ta piosenka zawsze była dla mnie taka...magiczna. Usiadłam i zaczęłam ją śpiewać,a kiedy zaczęłam muzyka lasu ucichła. Może tego ten las chciał? Nie wiem. Kiedy tak śpiewałam przede mną z mgły zaczęły tworzyć się różne zwierzęta. Śpiewałam dalej. Na niebie były już gwiazdy,a z nich ułożył się dziwny znak,a ze zwierząt utworzyły się moje wspomnienia. Śpiewałam wtedy w lesie tą pieśń. Popłynęły mi łzy. To ten las. Wezwał mnie. To nie była zwykła pieśń. Dodawała siły tym drzewom,roślinom,zwierzętom. Kiedy zaczęłam wyć (część piosenki 1:10min.) drzewa zaczęły się kołysać i oplatać mgłą. Zaczęły mnie jakby prowadzić ścieżką. Przestałam śpiewać i poszłam nią. Doszłam do zarośniętej starej jaskini. To mój dom. Zaczęłam płakać. Nie wiem czy ze szczęścia,czy ze smutku. Podbiegłam. Weszłam do jaskini. Było ciemno i straszno. Nie,to nie była już ta sama jaskinia. Zarosła. Zmieniła się. Patrzyłam do środka. Wyczułam kogoś w pobliżu i rzuciłam się bez ostrzeżenia. Zamurowało mnie. Zaczęłam się jąkać.
-S-s-s-h-ila?-nie mogłam wymówić jej imienia ze zdziwienia.
-Skąd znasz moje imię? I kim jesteś?
-Nie poznajesz mnie?
-Nie. Czemu miałabym cię znać?
-A mówi ci coś imię Forest?-posmutniała.
-T-tak a co? Skąd ją znasz?-zaczynała krzyczeć. Chyba ze smutku.
-To ja.-znów popłynęły mi łzy. Kurde. Jestem za miękka.
-To nie możliwe. Kłamiesz. Zostaw mnie.-zaczęła się wyrywać.
-Zbyt wiele czasu poświęciłam,by nie płakać za nią. Nie. Ona już,już n-nie-ż-żyje.-Zaczęła płakać.-J-ja. Nie nie możliwe. Idź stąd.
-Teraz nie pójdę. To naprawdę ja.-Cały czas się wyrywała. Zaczęłam cicho,z małym łkaniem śpiewać piosenkę z dzieciństwa (tą samą co śpiewałam lasowi). Zaczęła się uspokajać. Coraz bardziej płakała.
-T-to nie możliwe.-zeszłam z niej. Wstała. Rzuciła się na mnie,by przytulić.-To na prawdę ty?-uścisnęła mnie mocniej,by się upewnić,że nie jestem duchem,że jej się nie zdaje.
-Tak. To ja.
-C-co się z tobą działo?
-Mieszkałam tutaj,gdy już ludzie sobie poszli, doszłam do pewnej watahy i jakoś to zeszło. A z tobą?-opowiedziałam jej moją historię.-Smutna. Oh ale dalej nie mogę uwierzyć,że tu jesteś.
-A ja,że ty. Nawet nie wiesz jak tęskniłam.
-A ty jak ja.-Zaczęła śpiewać TĄ piosenkę. Dokończyła ją,od momentu gdzie ja przerwałam. Dołączyłam. Śpiewałyśmy ją razem przez dłuższy czas,ze łzami w oczach. Nagle, usłyszałam szelest. Jakaś lina chwyciła Shilę za gardło i pociągnęło w głąb lasu. Wykrzykując jej imię pobiegłam za nią. Lina zaciągnęła ją do klatki. Złapali ją ludzie! Zaczęłam gryźć pręty jej klatki. Odciągnął mnie od niej wielki gruby patyk. Zaczęłam go gryźć,a kiedy zobaczyłam jego właściciela rzuciłam się na niego. Kiedy leciałam na niego z zębami w nodze poczułam ból. Przed moimi oczami zrobiło się ciemno. Kiedy otworzyłam oczy byłam w klatce.
-Pssst. Shila jesteś tam?-szeptałam.
-eeeeaaam mhm.-powiedziała sennie. Nagle się zerwała.-Wiesz gdzie oni nas wiozą?
-Nie ale już sam zapach ludzi śmierdzi mi bólem.
-Boję się.
-Nie bój się. Wyciągnę nas z tego.-zaczęłam gryźć pręty. Auto stanęło.
-Hhh co się dzieje?-Ludzie podeszli do nas i zdjęli klatki z auta. Było tam tak głośno...
<Ciąg dalszy nastąpi :D>
Ten las:

Ta pieśń:
http://www.youtube.com/watch?v=wV3Hvnjcsy8

piątek, 10 maja 2013

Od Connora CD historii Nialla

Hmm no nie wiem co zrobić pomoge ci ją zanieść. Najlepiej udajmy się do Yoshike ona umie leczyć pozatym jest miła.
[Yoshike dokończysz]

wtorek, 7 maja 2013

Od Forest CD historii Nialla i Luny

Po usłyszeniu wykrzyczanych słów przez Nialla wzruszyłam się. On naprawdę mnie kocha. Ale dokonałam wyboru. Nie wiem co robić,jeśli będzie o mnie walczyć. Myśli przerwał mi potworny skowyt zadowolenia wilków z piekła. No tak. Przecież idę do piekła. Już nie byłam tak przerażona pójściem do piekła. W drugim świecie miałam 2 osoby,które mnie kochają. To mi wystarczało. Ulżyły mi słowa Nialla o tym,że mnie uratują. Nie myślałam,że im się uda,ale byłam im wdzięczna za...za wszystko. Mogłam w spokoju odejść. Kiedy tylko weszłam w cień drogi do piekła wilki mnie chwyciły i boleśnie zaciągnęły do piekła. Na miejscu było pełno ludzi śmiejących mi się w twarz. Byłoby to znośne,gdyby to nie byli CI ludzie. Ludzie,którzy zniszczyli mi życie. Widziałam,kiedy zabierali ciała moich bliskich i wpychali w nie słomę,a potem postawili w jakimś miejscu ich domu. Potem pokazywali niektóre momenty mego życia,które widziałam kiedy leciałam do rozstaju dróg. Nie mogłam powstrzymać łez. Wszystkie zdarzenia,które się stały,dzieją,staną i mogą się stać pokazywały się przede mną. Wszystkie najgorsze wyjścia. Czułam,jakby ktoś rozrywał moje serce. To wszystko było tak straszne. Cierpiałam. "Heh a co miałabym robić w piekle" uśmiechnęłam się lekko,kiedy dotarło do mnie,że pokazują kłamstwa. To się nie wydarzy.
-Czemu się uśmiechasz?-zapytał straszliwym tonem przywódca piekła (ten,który po mnie poszedł na rozstaju dróg).
-Ponieważ nie będę płakać przez kłamstwa.-odpowiedziałam.
-Kłamstwa? To szczera prawda.-Powiedział oburzony.
-Hahahahhahahahah- Zaśmiałam się potwornie.
-Co cię tak bawi?-Zapytał jeszcze bardziej oburzony.
-Myślicie,że uwierzę w taki brednie? Za zdarzeniami,które się wydarzyły nie będę płakać,gdyż tego nie cofnę,za zdarzeniami które się dzieją nie mam co płakać,a za zdarzeniami które się nie wydarzyły nie mogę płakać. Z tego się śmieję.-Zauważyłam zakłopotanie na pysku króla.
-Ale nie myśl,że to nasz jedyny sposób na ból.
-Proszę bardzo. Jestem odporna.-Zaczęli mnie palić. Parsknęłam jeszcze większym śmiechem.
-Z czego się teraz śmiejesz?-zapytał zdziwiony.
-Ogień to mój żywioł. Nie zrani mnie nawet tu.-zobaczyłam,że przystawiają wielki basen wody-Moim drugim żywiołem jest woda! Nie utopicie mnie.-powiedziałam z uśmiechem. Król się wnerwił.
<A co u was się dzieje Niall,Yoshike,Luna albo Aramfi?>

środa, 1 maja 2013

Wyjazd

Jutro wyjeżdżam,więc nie będę mogła dodawać rzeczy,które mi wyślecie. Ale to nie znaczy,że nie możecie mi wysyłać. Dodam je później. Chcę was tylko powiadomić,żeby nie było xd. :) Życzę miło spędzonej majówki i żeby wam szybko minął czas do wakacji :).
Wasza alfa.

Życzenia od Forest

Ten dzień jest najdłuższy w całym roku,a jutro będzie najdłuższa noc. Wykorzystajcie go dobrze :). A ogólnie życzę wam zdrowia,szczęścia,spełnienia marzeń i wszystkiego co dusza zapragnie :D.
Wasza Alfa.

Życzenia od Sarabi

Życzę wam szczęśliwego Święta Dnia i Nocy, oraz udanego weekendu majowego. Mam nadzieję że przez to wszystko nie zapomniecie o watasze naszej .Hehe.

Święto dnia i nocy!!!

Witam! Z okazji święta dnia i nocy,do watahy doszedł sklepik i bank w którym są wasze pieniądze. Nasza waluta to wolfy ( zapisane będą jako w)
Pozdrawiam! Szczęśliwego święta dnia i nocy!